O królikach

Który ładniejszy?

13 lutego 2014

Dzisiaj będą pytania. Pytania niełatwe. Oto nasz mały konkurs piękności chorych i nieatrakcyjnych królików.

Czy z przewlekłą encephalitozoonozą można być piękną?

o_EWjbK8

Dymka

Dlaczego nikt mnie nie chce?

DSC00288

Pesteczka

Czy byłam ładniejsza jak byłam zdrowa?

 DSC00535

Petitka

Czy łysawa, bez oka i upaćkana w rodi care wciąż jestem piękna?

DSC00696

Gąska

Czy czerwone oczy są w modzie?

DSC00919

Duszek

Czy brak oka to poważna wada urody?

DSC07056

Kurt i Karotka

Co mnie boli? Konkursy piękności, mody na konkretne rasy intensywnie modyfikowane genetycznie przez pseudohodowców (teraz na topie są reksy – 120 zł za sztukę, wcześniej były baranki o spłaszczonych pyszczkach – 140 zł za sztukę – problemy z zębami u obu „ras” w pakiecie). To, że sam jeden ładny królik zaraz znajdzie opiekuna, ale gdy ma w parze brzydszego kolegę, to jego szanse na adopcję znacząco spadają. To, że Pesteczka czeka już rok i nikt nawet o nią nie zapytał, tak samo jak o Kurt. To, że nikt nie chciał zdrowej Velmy, tylko dlatego, że wygląda przeciętnie, nie jest puszysta i nie jest barankiem.

Gdy trafia do Azylu królik o określonej urodzie, od razu wiemy, że się naczeka na swojego człowieka. Bo nie pasuje do kanonów króliczego piękna. Tak było na przykład z Kendrą, która czekała bardzo długo, zanim znalazła swoich opiekunów i wyjechała z nimi za granicę. Wspaniały charakter, zdrowa, wysterylizowana, ale uroda nie ta…

1044335_481200475287541_1673011031_n

Kendra

Czy brzydki mniej zasługuje na dom? Czy chory mniej zasługuje na dom? Który jest brzydki? I dlaczego akurat ten?

36 komentarzy

  • Odpowiedź Vanessa H 21 lutego 2014 at 20:51

    All of these rabbits are beautiful. Not a one of these are a mistake. Everything is beautiful in their own way.

  • Odpowiedź Alina 15 lutego 2014 at 14:59

    A’propos tego, że królik wygląda przeciętnie, nie jest puszysty, futrzaty, nie jest barankiem, nie ma jakichś cech szczególnych… Uważam, że moje też wyglądają nad wyraz przeciętnie (no może poza umaszczeniem), jak zwyczajne króliki. Ale kocham je najmocniej na świecie i kochać nigdy nie przestanę. I dla mnie są najpiękniejsze, wyjątkowe, unikalne, niespotykane!!! No i co z tego, że wyhodują jakąś tam „extra” rasę, skoro – tak jak wspomniałaś – potem będzie miała różnorakie problemy zdrowotne i być może też wyląduje u Was, bo nie będzie już taka ładna. A skoro właściciel kupił ją ze względu na wygląd wyłącznie, to najprawdopodobniej w momencie, gdy zostanie on oszpecony, tak właśnie się stanie. Tak, jak historia z tym psem z dwoma nosami. Nikt go nie chce. A niby dlaczego? Nie rozumiem tego. U WAS WSZYSTKIE KRÓLISIE SĄ PIĘKNE. A co najważniejsze – kochane. I może lepiej, że są w Waszych rękach. Gąsiaczek wcale nie jest brzydki. Mój piesio, kiedy miał 12 lat też wyłysiał, oślepł, nie umiał się poruszać, tak jak kiedyś, miał ubytki w zębach, niezbyt przyjemnie pachniał. Ale co z tego? Starość nie jest „ładna”. Dla nikogo. Dla ludzi najczęściej też. Dlatego może aż tak się tym nie dziwię, bo skoro człowiek potrafi zabić drugiego człowieka albo pozbyć się go ot tak, oddać do domu starców, zapomnieć o nim, tylko dlatego, że przestał „funkcjonować” tak, jak powinien, to o czym my tu mówimy. Zazwyczaj ludzie traktują zwierzaki jeszcze gorzej, umieszczając je niżej w swojej hierarchii wartości. Smutne, ale prawdziwe :(. A wracając do wyglądu, konkursów piękności – wśród siebie ludzie też je organizują przecież. Mass media uczą nas, że tylko ten piękny coś znaczy. Że atrakcyjność jest wyznacznikiem prawdziwej wartości. Reszta się nie liczy… Nie powinno nas więc chyba dziwić, czemu w przypadku zwierząt jest tak samo. Ktoś, kto przedmiotowo traktuje drugiego człowieka, na pewno nigdy nie będzie podmiotowo traktował zwierzęcia – jako równą mu, czującą istotę.

  • Odpowiedź Magda od Iwanka 14 lutego 2014 at 21:18

    Ja zawsze marzyłam o szarym kocie, szarym króliku i innych szarych stworzeniach. Po prostu tak mam i już 🙂 Kot, brązowo-czarny dachowiec, ewidentnie skrzywdzony wcześniej przez człowieka przybłąkał się 10 lat temu i do dzisiaj jest moim najlepszym przyjacielem, na punkcie którego mam dosłownie obsesję! 😀
    Rok temu byłam na spotkaniu adopcyjnym z panią z innej organizacji zajmującej się królikami. Spotkałyśmy się poza siedzibą fundacji. Kiedy pani zapytała, czy wypatrzyłam sobie na stronie jakiegoś królika odpowiedziałam, że nie, ponieważ chciałabym takiego, który najdłużej czeka na dom i najbardziej potrzebuje socjalizacji z człowiekiem. Nie chciałam nawet jechać do biura, bo czułabym się, jak w sklepie z ciuchami, w którym zawsze długo się zastanawiam, która bluzka bardziej mi się podoba. Dostałam Iwanka, który długie miesiące czekał na dom, ponieważ był wyjątkowo lękliwy (podobno, jak tylko otworzyło mu się klatkę to zaraz uciekał i chował się za nią). Poza tym jest taki „zwykły”, czarny, krótkowłosy i ze sterczącymi uszkami, a na stronie wstawiono jego zdjęcie w trakcie linienia, więc jego sierść nie wyglądała za ciekawie. Pani powiedziała wprost, że do tej pory nikt go nie chciał, chociaż jego liczna rodzina, z którą przywędrował do fundacji już dawno rozeszła się po nowych domach.
    Teraz po roku mogę powiedzieć, że to jest zupełnie inny królik. Niesamowicie towarzyski, uwielbia być głaskany, lubi się bawić, często mnie zaczepia, śpi ze mną, reaguje na imię i od razu, jak go zawołam przybiega do mnie. Również swoim wyglądem wywołuje uśmiech na mojej twarzy, bo jest prześliczny i taki słodziutki 🙂 Pamiętam, jak pierwszy raz pojechałam z nim do rodziców (oczywiście od razu po wypuszczeniu z transporterka schował się pod łóżko) to mama zapytała mnie po co takie zwierzątko, którego nawet pogłaskać nie można. Moja odpowiedź była automatyczna: zwierzę to nie jest zabawka. To żywa istota, która potrzebuje opieki, czułości, miłości i przede wszystkim cierpliwości. I do teraz zdania nie zmieniłam. Dzikie zwierzęta możemy oceniać po wyglądzie. Podobają nam się ptaki o barwnym upierzeniu, czy motyle o kolorowych skrzydłach. Ale tym zwierzętom jest wszystko jedno, czy się nam przypadły do gustu, czy nie. To zwierzaki, które udomowił człowiek potrzebują naszej opieki. Musimy ponieść konsekwencje naszych przodków, którzy niektóre gatunki uzależnili od siebie i zmienili wg własnego upodobania (mam tu na myśli rasy różnych zwierząt).
    Iwanek miał latem zator w jelitkach i wet powiedziała, że muszę się liczyć z najgorszym. Po powrocie do domu zaczęłam płakać nie tylko dlatego, że bardzo by mi go brakowało, ale dlatego, że za krótko był szczęśliwy, że mogłam dać mu więcej, że zasługuje na więcej. I udało się, Iwanek został na tym świecie i teraz tak bardzo mnie cieszy jego dobry humor, coraz większa pewność siebie i kolejne małe kroczki w kierunku jeszcze większej socjalizacji ze mną.
    Wydaje mi się, że największą radość w posiadaniu zwierzaka daje robienie czegoś dla niego, dawanie mu szczęścia i patrzenie, jak ze strachliwej, skrzywdzonej przez człowieka istoty zmienia się z brykającego/ wiecznie mruczącego pupila (mam tu na myśli też mojego kota, który początki miał podobne). Czy wysyłając pieniądze fundacji pomagającej dzieciom w domach dziecka wpisujemy w uwagach, że to tylko dla blondynek o kręconych włosach i niebieskich oczach? Radość daje nam po prostu pomaganie. A jak przy tym jeszcze rodzi się wielka miłość to niczego więcej nam do szczęścia nie powinno brakować 🙂

    • Odpowiedź Joac 14 lutego 2014 at 21:27

      Pięknie i mądrze napisane… 🙂

    • Odpowiedź Magda od Iwanka 14 lutego 2014 at 21:52

      Przeczytałam jeszcze raz i zauważyłam, że w paru miejscach napisałam trochę nie po polsku. Przepraszam bardzo 🙂

  • Odpowiedź Martyna&królik Toffi 14 lutego 2014 at 17:52

    nie ma królików pięknych i brzydkich, wszystkie zasługują na taką samą miłość bez względu na to czy nie mają oka, ręki , czy nogi. To tak jak z ludźmi, niepełnosprawni są bardziej sprawni od tych „normalnych”. Spójrzcie na zabawy królików – bawią się ze sobą zdrowe z tymi, co nie mają np. oka a dlaczego? Bo nie są ludźmi, którzy patrzą na nie z nastawieniem na NIE. Od nich powinniśmy się uczyć tej MIŁOŚCI BEZINTERESOWNEJ, TEJ KTÓRA NIE WYBIERA! A ludzie? Ludzie zawsze mają jakieś ale i nie potrafią docenić tego, że przez kilka lat, ten królik „inny” będąc z nimi, będzie żył i cieszył się tym, że w końcu ktoś go pokochał…. bo dla ludzi „innych” to tylko zwierzę… DLA ZAKOCHANYCH W KRÓLIKACH CZY INNYCH ZWIERZAKACH TO JEST CZŁONEK RODZINY 🙂 ale nie zrozumie tego nikt kto nie ma Królasa , który sprawia , że pojawia się Uśmiech z rana, gdy w ramach „dziękuję” liże i trąca noskiem … a czy on ma oko czy nie, w czym mu to przeszkadza. Wiadomo, że to jest większy obowiązek w przypadku królików chorych, wymagających biegania dzień w dzień do weta , ale taki co, nie ma tylko oka, co wymaga większej obserwacji i uwagi ze strony opiekuna TO TAKI SAM KRÓLIK JAK INNE PUCHATE WŁOCHATE. Nawet ten chory królik z którym trzeba biegać do weta KOCHA I CHCE BYĆ KOCHANYM, tylko wtedy miłość jest większa i tu trzeba nie tylko kochać ale zdać sobie sprawę z tego, że jego życie jest w naszych rękach i to jest MIŁOŚĆ!

  • Odpowiedź lilianna 14 lutego 2014 at 12:42

    Nie rozumiem, dlaczego ludzie ,,demonizują „czerwone oczka u królików.
    Mam białego królika z czewonymi oczami, a jego oczy wyglądają jak kamienie szlachetne, jak rubinki. Według mnie są przepiękne. To jest moja księżniczka Mirabelka vel Józefinka. Króliki z rodziny Adamsów mają, w zależności od światła, oczy różowe z niebieską otoczką.

    • Odpowiedź Ewka Konewka 15 lutego 2014 at 15:22

      A ja się dowiedziałam dlaczego demonizują … Ponieważ się boją – czerwone oczy kojarzą się z diabłem – może mają coś na sumieniu ?
      Ja mam w domu Sir Thermona (dawniej Pan Issi) – najcudowniejszy stwór, jakiego znam <3 najmądrzejszy !!!!

      Czerwone oczy to po prostu wada genetyczna – coś matka natura zabrała, a coś dodała: piękne rzęsy i dłuuugie wąsiki 🙂

      Co do koloru: to nie tyle co światło, a kąt padania światła plus kąt spojrzenia człowieka.

  • Odpowiedź Marta Azyl Dla Królików 14 lutego 2014 at 10:50

    Ja myślę, że oprócz próżności dochodzi tutaj coś jeszcze. Opiszę to na swoim przykładzie. Kocham Pachinkę i bardzo długo zastanawialiśmy się z mężem, czy adoptować tą białą piękność, jednak widząc jaką opiekę weterynaryjną mamy tutaj na miejscu w Poznaniu, nie zdecydowaliśmy się 🙁 Po prostu wiem, że jakby coś się działo, musiałabym „na sygnale” jechać do Torunia, a doktor Krawczyk też nie jest dostępny 24h na dobę 🙁 Dlatego Pachino to był pierwszy królik, z miłością do którego tak bardzo musiałam walczyć 🙂
    Oczywiście nie zmienia to faktu, że ja również tak jak Asia czy Kasia mam dziwne poczucie piękna i dlatego Pachino była dla mnie najpiękniejszym królikiem w Azylu (sorry Bonsai :P). Dlatego też ludzie mogą na mnie dziwnie patrzeć, wręcz z obrzydzeniem, kiedy całuję Gąskę po łebku, czy kiedy na Dniu Otwartym 70% czasu spędziłam z Pachino 😛 Takie to już mam poczucie piękna 😀
    Nie nadaję się w tym wypadku do oceniania żadnych „konkursów króliczych piękności” bo po prostu nie ma tam wg mnie żadnej wartości do oceniania poza połechtaniem próżnych właścicieli 😀

    • Odpowiedź Joac 14 lutego 2014 at 21:33

      Marta poruszyła tu bardzo ważną kwestię: konieczność dostępu do dobrego lekarza. Ja też z podobnego powodu nie zdecydowałabym się na adopcję królika chorego, bo wiem, że nie jestem w stanie zapewnić mu odpowiedniej opieki weterynaryjnej.

  • Odpowiedź ing 14 lutego 2014 at 07:42

    Oklepane – wiem…ale one wszystkie są piękne 🙂 Z okiem bez oka…co za różnica.
    Gąska ma za to pupę rasowej modelki 🙂
    Myślę, że człowiek po prostu trafia na tego jedynego, czuje, że TO WŁAŚNIE TO.
    Gdy wybraliśmy Lukę nie szukaliśmy konkretnego umaszczenie czy faktury futerka. Ona po prostu była właśnie TĄ jedyną, której omyk potrafiłam wyszukać na każdym azylowym zdjęciu. No dobra…to, ze pogryzła węża też mnie ujęło 😉

  • Odpowiedź Gosia Rudnicka 14 lutego 2014 at 07:18

    Dla mnie wszystkie uszate są piękne kocham wszystkie 🙂

  • Odpowiedź Dorota 14 lutego 2014 at 01:09

    Tylko jedna myśl ciśnie mi się teraz na usta: „targowisko próżności”. I jest mi teraz wstyd, że nie poprosiłam przy adopcji o wybranie dla mnie króliczka, który najdłużej czeka na dom, który najbardziej tego domu potrzebuje… Pokierowałam się próżnością. Wybrałam śliczną, puchatą Rukolę, bo jest urocza. I mimo tego, że ona z każdym swoim radosnym bryknięciem udowadnia mi, że to był dobry wybór, to gdzieś z tyłu głowy pojawia się refleksja, że może inny króliczek bardziej tego domu potrzebował…

    • Odpowiedź Katarzyna Azyl dla Królików 14 lutego 2014 at 08:17

      Pani Doroto, tę piękne i puszyste jak Rukola również muszą mieć domy 🙂 A w Pani przypadku, chodziło o przyjaciółkę dla drugiego królika, wówczas w grę wchodzi tylko zwierzak zdrowy. Cieszymy się, że nasza mała pocieszka ma taki wspaniały dom i że daje Wam dużo radości!

      • Odpowiedź Marta Azyl Dla Królików 14 lutego 2014 at 10:35

        A jak jest pięknie obcięta! 🙂 Dziś dostałam od Doroty zdjęcia, cudo cudo cudo!! 😉

        • Odpowiedź Dorota 14 lutego 2014 at 23:04

          Świeżo po wizycie u groomera była 😀 Szczerze, to obcięciem przypomina mi trochę psa yorka na tych zdjęciach, taka okrągła 😀 Teraz niestety ja jestem jej fryzjerką, a moje zdolności w tej dziedzinie dopiero się klarują… 😀 Pamiętam, jak zobaczyłam ją pierwszy raz na żywo, gdy odbierałam ją od Marty. Nie mogłam opanować emocji, za co było mi później trochę wstyd, bo wykrzyknęłam coś w rodzaju „jaka ona piękna! Jeszcze nigdy takiego króliczka nie widziałam!” po czym rzuciłam się Marcie na szyję 😀

  • Odpowiedź Janka - po_sąsiedzku 14 lutego 2014 at 00:17

    Obawiam się, że ci którzy wybierają małe, piękne, puchate kulki, niestety chyba rzadko zadają sobie trud czytania „króliczych” stron.
    Te puchate kulki rasy trendy ( a raczej jak im sprzedający wmawia) często kończą, jeśli mają szczęście, w takich miejscach jak Azyl, albo nie mają okazji wyrosnąć ze swojej puchatości 🙁 za szybko odebrane od matki znekanej ciągłymi porodami, zakażone kokcydozą, pasterellozą, doprawione pseudo opieką sklepową.
    To jest cena jaką płacą zwierzęta i kupujący za złudne kanony piękna.
    W sumie brzydkie – ładne to jest pojęcie względne, jak ogórki i córka ogrodnika ;), a piękno jest w oczach patrzącego.
    „Konkursy piękności, mody na konkretne rasy intensywnie modyfikowane genetycznie przez pseudohodowców ” – a to już bezwzględny marketing, aby biznes się kręcił.

  • Odpowiedź Marta K. 13 lutego 2014 at 23:45

    Niestety tak to już jest, że zazwyczaj ludzie chcą tylko te piękne, młode, zdrowe, w pełni sprawne – króliki, psy czy koty. Nie wiem, co tak naprawdę oznacza określenie „brzydki” królik, mogę się tego domyślać. A najgorsze jest to, że człowiek nawet nie spróbuje, nawet nie weźmie pod uwagę, żeby przygarnąć tego „brzydkiego”, po prostu z góry, bez namysłu je przekreśla, wybierając królicze ideały (małe, puszyste kulki). I tu, dla przykładu, przychodzi mi na myśl chwila, kiedy pierwszy raz wzięłam na kolana Pachino. I wtedy, momentalnie stała się ona najpiękniejszym królikiem w całym Azylu. Taka wychudzona, poskręcana, z czerwonymi oczami, taka cudowna. Wystarczyło poświęcić jej kilkanaście sekund, żeby się o tym przekonać. Wy, jako Fundacja, poruszając ten temat, robicie naprawdę wiele. I mam ogromną nadzieję, że czytając m.in. ten tekst (prędzej również o tym pisałyście) znajdzie się chociaż garstka osób, która na chwilę zatrzyma się, zastanowi, spojrzy na tę kwestię z innej perspektywy, która przy wyborze zwierzęcia weźmie pod uwagę je wszystkie, niezależnie od tego, jak się prezentują. Tego z całego serca Wam życzę. I jeszcze tak na koniec pokuszę się o określenie idealnie pasujące do Gąski – im „brzydsza”, tym piękniejsza! =)

    • Odpowiedź Marta Azyl Dla Królików 14 lutego 2014 at 10:37

      Marty chyba już tak mają, bo Pachino to również miłość mojego życia 🙂 Najpiękniejszy królik, jakiego miałam okazję wycałować 🙂

  • Odpowiedź Iskra 13 lutego 2014 at 22:45

    Zaraz wyjdzie, ze ja tez jestem nienormalna, bo mimo, że stoję z „drugiej strony barykady”- szukam królików nowych domów- to jednak w pełni rozumiem, dlaczego ludzie nie garną się do adopcji chorych królików.
    Te króliki nie są brzydsze niż inne, nie są gorsze. To jest duża odpowiedzialność już na starcie. Ponadto ma się w głowie myśl, że taki królik może nie pożyć za długo. Dla większości ludzi jednak jest różnica, gdy zachoruje już ich królik, u nich w domu. Ciężko mi wyjaśnić tą różnicę- ale to przecież nie jest tak, ze jak ktoś adoptuje zdrowego królika to gdy zdarzy mu się zachorować w krótkim czasie po adopcji, to automatycznie go wyrzuca. Zdarzyła mi się adopcja młodej i całkowicie zdrowej samiczki- w nowym domu spędziła dwa miesiące, gdy zachorowała, bardzo poważnie. Stała się królikiem niepełnosprawnym, z niedowładami. I jej właściciele sumiennie jeździli na wizyty i masowali królika.
    Ja sama- pośrednik adopcyjny- nie garnęła bym się do adopcji chorego królika, mimo, że mam niemałe doświadczenie w opiece nad takowymi. Czy to czyni mnie gorszym człowiekiem? 😉 To, że marzy mi się, żeby mój królik pobył ze mną dłużej niż 2 lata w zdrowiu i szczęściu?

    A jeśli chodzi o wygląd- każdy ma prawo wybierać sobie zwierzaki, takie które mu się podobają. Także wizualnie. Co jest złego w tym, że ktoś szaleje za rudo-białymi krótkowłosymi miniaturkami i właśnie takiego poszukuje?
    I znowu- należy rozgraniczyć osoby, które szukają zwierząt pod przysłowiowy „kolor kanapy” lub rzucają się na wszystko co słodkie i małej, i bez skrupułów wyrzucają gdy takowe przestanie być, od takich które po prostu mają jakąś wizję wymarzonego królika i takiego szukają.

    Ja akurat należę do wielbicieli białych królików- więc jestem w mniejszości, bo faktycznie bardzo często słyszę komentarze o „strasznych czerwonych oczach”. W związku z tym moją małą armię białych królików do adopcji nazywam „zabijającymi laserowymi oczami”. Ponadto jestem w tej grupie która ubóstwia baranki. I mam białego, długowłosego baranka 🙂
    Jak również brązowego hodowlańca o sterczących (no, prawie) uszach.
    I moim zdaniem nie ma absolutnie nic złego, że brązowy uszak został u mnie bo się przywiązałam, a biały zamieszkał bo najpierw mi się wizualnie spodobał a dopiero potem się przywiązałam.

    • Odpowiedź Janka - po_sąsiedzku 13 lutego 2014 at 23:31

      Mnie się podoba, że piszesz szczerze i to jest właśnie normalne. Co człowiek to spojrzenie, a aspektów sprawy wiele.
      Też uważam, że poza kwestią urody, choć to już odczucie naprawdę subiektywne, (poza tym kochane zwierzę, tak jak człowiek zawsze jest piękne), istnieją też inne bariery 🙁
      Strach, że pokochamy, a ono szybciutko odejdzie i znów złamane serce, brak w pobliżu lekarza weterynarii, któremu możemy w pełni ufać, no i kwestia finansowa – zakładamy już na starcie, że koszty leczenia czy utrzymaniu w dobrej kondycji będą spore.
      Co do kanonów urody podpadnę wielu, bo dla mnie króliczki typu Velma, Kurt są o wiele ładniejsze od ich braci baraniastych.
      Zachu ma po drodze z rozgałęzieniami 🙂 jakiegoś baranka francuskiego madagaskarowego, więc wg moih kryteriów urodą nie grzeszy a został zaadoptowany bo ma cudowną osobowość <3

    • Odpowiedź Ola Azyl dla Królików 13 lutego 2014 at 23:32

      Żadna z nas nie śmiałaby dzielić ludzi na lepszych i gorszych w zależności od tego, czy adoptowali królika zdrowego, czy też chorego. Nie w tym rzecz. Wiele królików znajdujących się pod opieką Fundacji nie ma szansy na adopcję w innym mieście niż Toruń z uwagi na brak realnej możliwości zapewnienia im tam odpowiedniej opieki weterynaryjnej i to są przypadki, które nie budzą najmniejszych wątpliwości, podobnie jak inne życiowe sytuacje. Naszym zadaniem – mówię tutaj o Fundacji jest jednak to, aby uwrażliwiać i zwracać większą uwagę na los królików chorych, niepełnosprawnych, a często po prostu…nieatrakcyjnych. Musimy łamać stereotypy, a przede wszystkim walczyć z własnymi lękami i niejednokrotnie uprzedzeniami. W przeciwnym razie króliki taki jak Dymka, u której mamy do czynienia z przewlekłą encephalitozoonozą, niedającą od dawna żadnych objawów poza skrętem szyi, nigdy nie będą miały szansy na adopcję. Dlaczego tak jest? Bo Dymka budzi strach. Tak jak Pachino, w przypadku której bardzo często padało pytanie, dlaczego nie zdecydowaliśmy się na jej eutanazję, bo przecież tak źle wygląda…jest taka INNA. Musimy nauczyć się patrzyć na zwierzęta tak jak na Gąskę – jest wyłysiała, zamiast oka ma pusty oczodół, a po lewej stronie jest wygolona, ale chce żyć i patrząc na nią, musimy się cieszyć, że po prostu jest – nie chcę słyszeć, że Gąska na pewno bardzo cierpi, bo tak źle wygląda – tak po prostu nie jest, a o jej samopoczucie, jak każdego innego królika, dbamy z najwyższą troską. Nie liczy się tylko wygląd i nie może liczyć się tylko to, co czujemy – strach przed tym, że nasz kochany zwierzak odejdzie jest naturalny, ale czy to nas usprawiedliwia, kiedy odmawiamy mu opieki, tylko dlatego, że boimy się własnego cierpienia…?
      W pełni podpisuję się pod postem Katarzyny. Nie akceptuję konkursów piękności, ponieważ codziennie staramy się walczyć ze stereotypami i z traktowaniem królików/-„czków” tylko jako pięknych, puchatych kulek.

      • Odpowiedź oscarez 13 lutego 2014 at 23:50

        Ależ to są piękne, puchate kulki. Czasem mniej puchate, czasem bardziej kule, czasem z ostrymi zębami ale zawsze piękne 😉

  • Odpowiedź Małgosia :D 13 lutego 2014 at 21:29

    Hmm …. Pozwolę sobię sprostować ten fragment o Pesteczce. Gdyż byłam świadkiem jak Ola prowadziła rozmowę adopcyjną z pewnym Państwem. I Pani bardzo chciała zabrać ze sobą Pesteczkę. Problem jednak polegał na tym, że jej córka miała problemy ze zdrowiem i bardzo słabą odporność, więc nie mogli wziąźć królika z gronkowcem :/ Wydaje mi się, choć było to pół roku temu, że zdecydowali się na dwa króle, w tym na naszego seniora, taki kiedyś był 7-mio letni. Ale mam taką sklerozę, że imienia nie pamietam. Ale wiem, że było na R. 🙂 Chociaż tyle 😛 Każdy ma inne pojęcie piękna. Wierze, że te wszystkie króliki znajdą domy tylko po prostu ich przyszli właściciele jeszcze nie trafili na nasze cudowne strony www. 🙂

  • Odpowiedź Olimpia 13 lutego 2014 at 21:08

    Dobre pytania. Odpowiedź już trudniejsza, bo to co brzydkie jest przecież wadą. Dzisiejszy rynek jest tak konstruowany, aby spełniać oczekiwania klientów, zwierzęta są niestety żywym towarem i musi on być taki jakiego oczekuje klient. Czy kupimy dziś coś uszkodzonego z dobrej woli ? oczywiście, że nie. Za darmo może byśmy wzięli, a zwierzęta zwłaszcza te potrzebujące nie wchodzą w oczach potencjalnego „klienta” do kategorii potencjalnego zysku a niestety straty. Szkoda, że życie jest tak materializowane, że ludzie nie dostrzegają czegoś więcej niż tylko – braku oczka czy łapki. Nie zdają sobie sprawy, że pod tą maską niesprawiedliwości i bólu kryje się prawdziwy wulkan króliczej miłości, że tak naprawdę niczego im nie brakuje, a wręcz przeciwnie !
    Dla mnie one wszystkie są piękne.
    Jestem opiekunką 2 szynszyli – oba są „niepełnosprawne” – osobiście ich tak nie nazywam – bo według mnie niczego im nie brakuje – „istne wariaty :)”, jeden bez paluszków, a drugi bez oka – winę za to ponosi oczywiście nieodpowiedzialny człowiek, miały być z tego powodu pokarmem dla węży. Nie wiem jak to nazwać, nie wiem czy mówienie o tym coś da… cieszę się, że są tu tacy ludzie jak WY. Wy, którzy widzicie więcej od innych i Wy, którzy macie większe serca od całego motłochu. Wy = nieliczni. Cieszę się, że poruszacie temat „konkursów piękności” – które decydują o życiu.

    Pozdrawiam i życzę wytrwałości !

    • Odpowiedź Katarzyna Azyl dla Królików 13 lutego 2014 at 21:18

      Jak towar jest uszkodzony, to zawsze można złożyć reklamację za okazaniem paragonu – nawet gdy ten towar miał być naszym przyjacielem. Takie to cyniczne czasy…
      Olimpio, cieszę się, że jesteś z nami, wymiziaj ode mnie najmilsze w dotyku zwierzęta na ziemi 🙂

  • Odpowiedź Joac 13 lutego 2014 at 21:06

    Chyba jestem nienormalna, bo mi te chore króliki, z przekrzywionymi główkami, bez oka itd. wydają się najładniejsze. Ale to chyba przypadłość wrodzona – zawsze podobały mi się np. kundle, z rzadka – rasowe psy. I nie jest to jakaś strategia – naprawdę są dla mnie ładniejsze 🙂
    Wszyscy, co do jednego, uczestnicy dzisiejszego „plebiscytu” są przepiękni!

    • Odpowiedź Katarzyna Azyl dla Królików 13 lutego 2014 at 21:19

      Asiu, masz zdecydowanie dziwny gust. Taki sam jak ja 😛

    • Odpowiedź Janka - po_sąsiedzku 13 lutego 2014 at 23:14

      Moja ukochana rasa to rasowy kundel 🙂
      Jak wśród kotów rasowy dachowiec zwany kotem europejskim.
      Raz tylko obruszyłam się, gdy wet pod moim imieniem i nazwiskiem napisał ” mieszaniec pospolity” mieszaniec ok ale na posoplitego to zwróciłam uwagę 😛
      Zawsze zastanawiało mnie dlaczego jak ludzie wtryniają się w mieszanie genów to jest rasa, a jak natura to już nie..
      Choć patrząc na pseudohodowle i specyficzne dla niektórych ras schorzenia, myślę, że niekiedy los rasowych jest nie do pozazdroszczenia.
      No i owczy pęd za trędami w modzie :], a potem rzut dalmateniczyków w schroniskach, seria dogów, labradory etc…

  • Odpowiedź Magda 13 lutego 2014 at 21:00

    Mam dokładnie to samo, od razu wiem,ze baranek za kilka dni znajdzie dom,maluch murowany sukces, a te przepiekne i madre damy,ktorym brakuje urody,czy zwykle szaraczki czekaja i czekaja…niby ludzie adoptują,ale najpieknisza rodzina to ta ktora mówi: Pani Madziu obojętnie który kazdego pokochamy. Pozdrawiam, M.

  • Napisz komentarz

    *