Antek vel. Melonik ma 6 lat. Od dłuższego czasu ma problemy z oczami. Po kilku miesiącach wet. w B. stwierdził, że być może przyczyną tych problemów są zęby…Melonik został oddany z powodu na niemożność jego leczenia oraz alergię właścicielki.Telefon w sprawie Melonika odebrałam, kiedy Wawrzynek leżał pod kroplówką, krótko przed jego śmiercią…Może Wawrzynek po prostu zmienił futro.
Z jednego oka wydostaje się ropa. Poza tym, co widać na zdjęciach, Melonik ma moim zdaniem paraliż po lewej stronie głowy. Być może kiedyś przeszedł jakąś infekcję? (taki problem, tylko znacznie mniej widoczny miał Straszek po e.c.) W pon. rtg głowy i decyzje dot. zabiegu.
Melonik jest bardzo spokojny i uroczy. Duży, puchaty Pan królik, o którego zadbamy i mam nadzieję, trochę go rozkręcimy.
[pe2-image src=”http://lh4.ggpht.com/-0-HkeTfgISU/Ur3jzEi2bEI/AAAAAAAAcDk/GHkAv2F8HfA/s144-c-o/DSC03632.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/AntekVelPerzek20131227#5962171948241153090″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03632.JPG” ]
[pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-u8d5ssnNc4E/Ur3j6X66cLI/AAAAAAAAcEE/Kd05McgZp1k/s144-c-o/DSC03644.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/AntekVelPerzek20131227#5962172073701437618″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03644.JPG” ]
[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/5962171759969468065?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]
Lawenda jest wigilijnym darem, znalezionym w kartonie obok śmietnika na jednym z toruńskich osiedli (jak widać, w taki sposób można również świętować). Moje pierwsze spostrzeżenia – wulkan energii. W pon. zobaczy ją doc.
[pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-Os7504CiOL8/Ur3kLbP-m5I/AAAAAAAAcE0/aaOY521WEUk/s144-c-o/DSC03667.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/Lawenda20131227#5962172366652873618″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03667.JPG” ]
[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/5962172338192740705?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]
Karotka dzisiaj rano czuła się trochę lepiej niż przez ostatnie 1,5 doby. Opanowaliśmy gorączkę, ale ma silny stan zapalny jelit, wywołany najprawdopodobniej stanem ropnym. Potwierdziły się moje obawy, dotyczące ropni takich jak u Koźlarki czy też Prezeski. Analogiczna sytuacja, tyle, że u Karotki pojawiły się już objawy ze strony układu pokarmowego. Jeszcze w zeszłym tyg. kiedy Karotka była badana w Azylu, wszystko było ok, a teraz ropnie są wyczuwalne pod skórą bliżej odbytu.
Dodatkowo mamy ropny stan zapalny spojówki w prawym oku.
Kontynuujemy antybiotyki, które dostaje od środy – metronidazol i marbocyl. Podajemy kroplówki i czekamy. Najpóźniej w pon. Karotkę trzeba otworzyć, ale w tej chwili musimy spróbować wyjść na prostą przy pomocy leków, żeby ją maksymalnie wzmocnić. W najgorszym wypadku – gdyby jej stan się nie stabilizował, a wręcz pogarszał, zabieg zostanie przeprowadzony jutro. Niestety nie wygląda to dobrze…
Wieczorem zrobiła kilka bobków, ale jest bardzo osowiała i smutna.
W najbliższym czasie musimy zbadać pozostałe samice z Częstochowy pod tym samym kątem, w szczególności podobne do Koźlarki i Prezeski, Eskarolę i Emkę. Takiej samej uwagi będzie wymagać też Roszponka, która wkrótce miała opuścić Azyl. To, co się dzieje, jest niewyobrażalne, a my musimy ustalić przyczynę. To wszystko nadaje się na pracę doktorską, dot. skłonności/wad genetycznych w określonej grupie zwierząt.
Gąsce musieliśmy dzisiaj podciąć siekacze. Przerastają w bardzo szybkim tempie i nadają się tylko do usunięcia, ale póki Gąska nie dojdzie do siebie, nie ma takiej opcji. Z drugiej strony w końcu również siekacze mogą stać się punktem zapalnym dla ropy…Waga 70 dag – nie jest gorzej, a koza dość ładnie je. Dzisiaj chyba po raz pierwszy widziałam Gąskę, która leży i odpływa (na swoim łóżku wodnym, zwanym termoforem) – niektóre króliki, jak np. Tufi nigdy się nie kładą, tylko siedzą…Poza tym jak na gęś przystało dyskutuje ze mną, chociaż to mnie akurat bardzo cieszy. Gąska jest zachwycona obecnością Karotki. Kiedy wróciłam do domu wieczorem i otworzyłam Gąsce klatkę, chwilę później nie mogłam jej nigdzie znaleźć, po czym zerknęłam do Karotki…a tam Gęś wtulona w jej futro. Karotka nie zazna teraz spokoju. Musi opiekować się młodą.
W poniedziałek wieczorem czeka nas kolejna wyjątkowo ciężka wizyta, ale mam nadzieję, że weekend doda nam trochę siły…
W kolejce do Azylu czeka kilka królików – m.in. król z Łodzi, a my prosimy o domy tymczasowe dla naszych podopiecznych. Pod naszą opiekę wciąż trafiają nowe króliki, wśród nich coraz częściej króliki chore, wymagające wręcz paliatywnej opieki…, którym musimy tutaj na miejscu w Toruniu zapewnić wszystko i nigdy nie będziemy się od tego uchylać. Czasami brakuje siły, ale tego nie unikniemy. Być może przekroczyłyśmy granicą, za którą już nigdy nie będzie łatwiej, ale warto. W tej chwili pod naszą opieką jest blisko 40 królików specjalnej troski, w tym chociażby Pachino czy Dymka, o których wkrótce przypomnę. Chcemy być dla wszystkich królików, dla tych najbardziej cierpiących w sposób szczególny, dlatego potrzebujemy Waszej pomocy – domów tymczasowych, domów stałych w całym kraju, dla tych podopiecznych Azylu, których możemy wypuścić spod skrzydeł Fundacji.
Dla królików specjalnej troski – tych przewlekle chorych, jak również w trakcie intensywnego leczenia poszukujemy DT/DS w Toruniu oraz w okolicach. Każdemu, kto postanowi pomóc oferujemy pełne wsparcie.
Kontakt w sprawie DT/DS: fundacja@azyl.torun.pl
* * *
Sekcja zwłok Wawrzynka wykazała obecność ropni w płucach, chociaż nie wiemy czy były bezpośrednią przyczyną śmierci. Trudno określić w jednoznaczny sposób, dlaczego Wawrzynek od pon. wieczorem słabł z godziny na godzinę, aczkolwiek ropnie w płucach potwierdzają moje spostrzeżenie, że gorzej oddychał. Mimo wszystko trudno mi to zaakceptować, ponieważ Wawrzynek przeżył, wbrew wszystkiemu przeżył tak ciężką sobotnią operację, wybudził się, powoli zaczynał interesować się jedzeniem, w jelitach były bobki…- jeszcze w ndz. nie przeszłoby mi przez myśl, że to wszystko potoczy się w takim tempie, w taki sposób, a jednak.
12 komentarzy
Baranki mają przecudne, „ciaprate” umaszczenie – nic, tylko głaskać ich cudowne futerko 🙂 Trzymam kciuki za Lawendę, by chociaż ona okazała się w pełni zdrowym królikiem, który nie wymaga zabiegów ani leczenia.
Biedna Lawenda, pewnie rok temu w wigilię pojawiła się w domu, który na rocznicę jej przybycia postanowił ją wyeksmitować… Nigdy nie zrozumiem ludzi kupujących zwierzęta jak maskotki, bez chwili namysłu, bez dopytania się chociaż o długość życia zwierzaka… Oj, życzę ci marna istoto, żebyś sama kiedyś wylądowała na śmietniku, najlepiej w wigilię, żeby ci się przypomniało, co kiedyś zrobiłaś… A Wam dziewczyny azylowe dziękuję za to, że nie odmawiacie żadnemu uszatemu nieszczęściu…
W wigilijny wieczór…juz kompletnie stracilam wiarę że ludzie zmądrzeją i zaczną czuć. Dla malej to początek lepszego życia bo ten kto jej to zrobil musiał być zwyczajnie okrutny.
Lawenda i Melonik piękne kłapouszki. Oby szybko znalazły domy.
Rude panny,prosze szybko zdrowieć .Miziamy i całujemy wasze uszole.
Każdemu kto zdecyduje się przygarnąć któregoś z naszych podopiecznych na dom tymczasowy (a domów tymczasowych poszukujemy przede wszystkim dla królików z Azylu – zarówno dla tych zdrowych jak i chorych) – oferujemy pełne wsparcie, które obejmuje – klatkę z akcesoriami, wyżywienie i ewentualną opiekę weterynaryjną – wszystkie koszty pokrywamy my 🙂 Więcej o byciu domem tymczasowym można przeczytać tutaj: http://www.azyl.torun.pl/dom-tymczasowy-13.html Zapraszamy! :*
A co u moich białych uszatych panienek? Prezesowa nadal kicha? Jak Koźlarka po zabiegu? 🙂
Koźlarka czuje się bardzo dobrze, natomiast będzie wymagała regularnych kontroli – przy ropniach nigdy nie wiemy, czy nie wrócą : ( Myślę, że jeśli do pon. nic się nie będzie działo, zabierzemy ją na kolejną kontrolę w czwartek.
Prezeska kicha rzadziej niż dotychczas. Będziemy jeszcze wzmacniać jej odporność i myślę, że pobierzemy wymaz, żeby spr. jakie bakterie szaleją w tej ropie.
Obiecuję, że w najbliższych dniach zrobię im zdjęcia : )
Czekam (nie)cierpliwie 🙂 Super, że już się lepiej czują, mam nadzieję, że niebawem będą mogły do mnie przyjechać 🙂 Obiecuję zabierać je na kontrolne wizyty raz w miesiącu- mam zaprzyjaźnionego weta z usg, więc myślę, że jeśli cokolwiek będzie się działo, to szybko będzie można zacząć działać 🙂
Dar wigilijny … słuszna uwaga, i TAK można świętować! I ten „ktoś” (cudzysłów celowy) siadł potem do wigilii, ech, szkoda słów 🙁
Melonik jest przeuroczym królisiem, ale widać, ze z pysiakiem coś nie tak :/
Gąseczko, Karotko – trzymam kciuki mocno, mimo wszystko się uśmiechnęłam, czytając o wtulonej w Karotkę Gąsce 🙂 i o Gąsce, która dyskutuje 🙂
Pozdrowienia i – jak zawsze – życzenia sił, sił, sił…
Gęś przed chwilą urządziła pokaz przy podawaniu leków i oczyszczaniu rany, po czym chyba z tej złości poszła do miski z sałatką…a Karotka zaczęła skubać zioła – cudowny widok ; ) Jak „niewiele” potrzeba do szczęścia ; ) Ciekawe co szykują na Sylwestra…w razie czego mamy zaklepaną wizytę (Konrad z góry dziękuję, chociaż mam nadzieję, że nie będziemy musieli Cię męczyć..) Bardzo boję się pod tym względem zabiegu Karotki…
Mam nadzieję, że Karotka pójdzie z walecznością w ślady Kurt i zniesie zabieg tak jak Prezeska i Koźlarka – bo czują się dobrze? ale strach jest 🙁
Do czego ta upiorna baba dopuszczała w swojej „profesjonalnej hodowli” tego można tylko domyślać się w małym stopniu…
A jak Kurtałka funkcjonuje bez przyjaciółki?
Kurt dzielnie strzeże Azylu – o dziwo dba nawet o jego czystość : P (teraz widać, kto jest przodownikiem kuwety : P) i czeka na swoją przyjaciółkę. Musiała zostać w Azylu, bo nie wiem co by się tam działo, gdyby również i Kurt opuściła posterunek ; ) W każdym razie na szczęście czuje się dobrze i fizycznie i psychicznie, chociaż kiedy znalazłam w środę wieczorem Karotkę pod kaloryferem, Kurt siedziała obok niej. Mam nadzieję, że wkrótce będą razem…
Cudownie by było, gdyby Karotka mogła wrócić do Kurt – to tandem nie do podrobienia i na pewno bardzo dobrze na siebie działają. Fajnie, że choć Gęś ma pożytek z Karotki – i vice versa 🙂
Do szczęścia rzeczywiście często niewiele potrzeba – sama tego niedawno doświadczyłam na widok kuwety pełnej wytęsknionych bobków 😉