Miło jest oderwać się od rzeczywistości. Pójść na spacer, złapać odrobinę wrześniowego już słońca, a potem wieczorem z przyjemnością napisać o tym, co dzisiaj wydarzyło się w Azylu. W Azylu kocham to, że po tylu latach pracy, wciąż mam ochotę robić więcej, coraz więcej, wciąż przynosi mi to mnóstwo radości i satysfakcji. Nie ma takiego kryzysu fizycznego czy psychicznego, którego nie można przetrwać, jeśli tylko widzi się cel, który realizuje się dzięki prawdziwej pasji. Poza tym po każdej burzy wychodzi słońce.
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić rodzinę, określaną przez nas (ok przeze mnie : P) Rodziną Adamsów – tylko proszę bez złych skojarzeń : ) Po prostu, kiedy patrzę na te maleństwa, które będą coraz większe…moja wyobraźnia pracuje. Widzę stado białych królików, które opanowują Azyl. Wynurzają się z wanny, szafki, pudła z granulatem…Są wszędzie : D
Mam nadzieję, że dzisiejsza sesja zdjęciowa, a w szczególności jej uczestnicy, przypadną wszystkim do gustu! : )
Przyznaję, ta mina będzie mi się śnić po nocach…: P
Zapraszam do obejrzenia pozostałych zdjęć : )
[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/5922051541417954177?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]
Rucolla jest już w drodze do domu tymczasowego – Basiu dziękujemy za pomoc :*
Na koniec czas przypomnieć postać Majeranka – dzielnego Mosiniaka : )
Dzisiaj
[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/5922060641477648273?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]
Miesiąc temu, kiedy walczył z bardzo ciężkim zapaleniem płuc i z trudem łapał oddech, a na uszach pojawiały się nowe bąble…
4 komentarze
bardzo fajne zdjęcia, czerwone oczy na czerwonym tle–dobre:D
Ja przed dzisiejszym dyżurem kilka razy w nocy budziłam się z nerwów, że muszę ogarnąć rodzinie Adamsów:D są przekochane, ale tak żywiołowe, że cięzko nadążyć !:)
Jak się włoży rękę do ich klatki to natychmiast ręka otoczona jest miękkością ich futerek i ciałek. Przedziwne uczucie. A wstawienie im miski z jedzeniem graniczy z cudem.
Mosiniaki wyrabiają się też w stosunkach z człowiekiem. Melisa jest najbardziej spłoszona, ale tylko na początku. Trzeba się przy nich wolno poruszać, żeby ich nie straszyć i wtedy to nawet podkładają łepetynki do głaskania.
Majeranek, nasz cudowny maluszek!!! 🙂 Jak on pięknie wygląda! A Olu jak tam Mosiniakowa Mamuśka? 🙂 Pewnie też wypiękniała już na całego 🙂
Rodzina Adamsów, dobre 😛 Jak już zaczną opanowywać wannę, pudło z granulatem itp. to przyjadę, bo to moje klimaty 😀 hah..