Przypadki i historie, Z życia Azylu

Jeszcze ja!

10 września 2013

O przepraszam – jest nas pięć. Również mam na imię Marta, więc żeby nas rozróżnić będę używać nicku Szpaqus – tak jak dotychczas na forum. Mój pierwszy wpis. Trochę jak wystąpienie publiczne, jest mały stres 😉 Jestem studentką, więc w okresie wakacyjnym zostałam pozbawiona przyjemności pomagania w Azylu. To był ciężki okres i dla wolontariuszy, bo w Azylu dużo się działo i wiem, że dziewczynom potrzebna była każda para rąk do pomocy (te ręce są nam potrzebna również teraz, one są potrzebne zawsze, więc zapraszamy), i dla mnie, bo ciężko znoszę te momenty w życiu, kiedy jestem bezsilna. Okres odpoczynku się skończył i bardzo dobrze, bo niesamowicie tęskniłam.
Jestem w Azylu od końca stycznia tego roku. W trakcie mojej pierwszej rozmowy z Olą przekonałam się, że nic nie jest niemożliwe jeśli chodzi o Fundację – Ola zgodziła się przyjąć 30 królików z Olsztyna. W tamtym momencie praktycznie nie było wolnej klatki. To mnie bardzo mocno utwierdziło w przekonaniu, że odnajdę się w pracy wolontariusza. Każdy potrzebuje w życiu wyzwań i celu, a nic nie pasuje lepiej do mojej filozofii życia niż Azyl.

Szybko się wkręciłam. Najbardziej chyba wpływ na to miała magia miejsca i osobowość Oli. Ludzie, których spotyka się podczas dyżuru czy jakiś innych czynności przywracają wiarę w ludzi, którą nietrudno teraz stracić. Poza tym jest coś uzależniającego w poczuciu lekkości po dyżurze. Owszem, to jest ciężka fizyczna praca, ale również bardzo satysfakcjonująca, dająca możliwości rozwoju. Już nie filozofuję – tego się nie da opisać, wszyscy, którzy w Azylu byli, wiedzą o czym piszę.

W marcu zostałam domem tymczasowym. Początkowo miał do mnie trafić Tufi (myślę, ze Ola bardzo niedługo przedstawi go wszystkim, którzy go nie znają), ale on za dobrze się czuł w Azylu, więc dostałam Lolę – ok. 4-miesięczną baraninkę z ropniem.

Lola

Lola – tak w większości spędzała czas, jak nie fikała, zjadała mojego zeszytu od rosyjskiego i nie wyjadała jedzenia prosto z mojego talerza!

 

To było cudowne stworzonko, pełne życia. Nie sądzę, że oddałabym ją komukolwiek, gdyby jej losy potoczyły się inaczej. Odeszła 16 maja, na moich kolanach pod kroplówką. Ropa zajęła prawie całe płuca i pojawiły się pierwsze ogniska ropy w wątrobie. Nic nie mogliśmy zrobić, co jakoś nie poprawiało mi samopoczucia. Nie mogłam znieść pustej klatki więc Ola pozwoliła mi wybrać zastępstwo. Padło na nieśmiałą Petitke, która okazała się być balsamem na moje poharatane serce. Przed wakacjami musiałyśmy się rozstać, bo w moim koszalińskim domu mieszka król Lukas niewykastrowany (póki co :D). To też było trudne, ale udało mi się przekonać Ole, żeby mała została bezklatkowcem razem z Kurt. Aktualnie Petisia poszukuje nowego domy, bo w aktualnym nie może zostać ze względu na alergie właściciela :<

Teraz mieszka ze mną częstochowska Roszponka vel. Rosi. Charakterna dziewczyna, chociaż mocno strachliwa. Myślę, że niedługo nie zostanie wiele z jej płochliwości czy nieporadności (przez kołtuny nie mogła się poruszać, co spowodowało, że Rosi ma lekki przykurcz łapek – bez obaw, to się rozkica).

I tak to wszystko się kręci. Walczymy każdego dnia, żeby pomóc królom, bo na to zasługują. Ogrom pracy w Azylu czasem przeraża, bo to przecież nie tylko codzienne dyżury, ale również logistyka, którą w głównej mierze zajmuje się Ola z Magdą (nie do końca wiem jakim cudem im się wszystko udaje, a udaje im się świetnie). Azyl jest cudem. Jest naszym małym, codziennym cudem i jednego jestem pewna – warto.

3 komentarze

  • Odpowiedź Szpaqus 10 września 2013 at 21:38

    Niespodziewanka ;p Też się cieszę, że wróciłam. Forum czytałam, serce mi się krajało. Teraz jeszcze bym Cię na żywo chciała zobaczyć i wyściskać. Ale w Azylu by Ci się podobało. Tyle do miziania… :O to kiedy będziesz?
    Dzisiaj pierwszy raz mogłam oglądać zdjęcia Loli bez łez cieknących na policzkach. Ona łapała takie pozy że grzechem byłoby nie uwiecznienie tych jej wybryków. Olu czekamy aż napiszesz o Tufim :*

  • Odpowiedź Ola 10 września 2013 at 21:08

    Marta, cieszymy się, że z nami jesteś :*
    Piękne zdjęcie Loli…

  • Odpowiedź Marta 10 września 2013 at 21:05

    Martuśka, nie wiedziałam, że też z nami piszesz, przepraszam :* I wiesz co Ci powiem…? Jak dobrze, że w końcu jesteś! Wieki Cię nie było, babo! :* Zabraniam Ci już wyjeżdżać na to odludzie (oj tak sobie tylko mówię :P) 😀

  • Skomentuj Szpaqus Anuluj

    *