Przypadki i historie

Codzienność.

9 września 2013

Z naszej całej czwórki, jeszcze tylko ja jestem anonimowa 🙂 Najwyższa pora się przedstawić! Mam na imię Marta i jakieś szczęśliwe zrządzenie losu na mojej drodze postawiło dziewczyny: Olę, Magdę i Kasię 🙂 Szczerze mówiąc, nie jestem przekonana, jak to wszystko się zaczęło, ale o ile się nie mylę, to od adopcji Voxia (dziewczyny, poprawcie mnie, jeśli się mylę ;)). Voxiu to królik hodowlany, który miał zostać karmą dla węża. Dziś jest moim największym skarbem (dosłownie i w przenośni :-P) i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.

Jestem z Poznania, dlatego niestety nie mogę na co dzień uczestniczyć aktywnie w życiu Azylu. Pozostaje mi jedynie obserwować co wyczyniają dziewczyny, przemieniając kupy kołtunów w piękne króliki. Od czasu do czasu staram się nawiedzać Azyl i wtedy odpływam… Pierwsze kilka chwil wykorzystuję na poczucie TEGO CZEGOŚ i delektuję się tym. Czegoś magicznego, co jest tylko w Azylu. Osoby, które tam były, wiedzą na pewno o czym mówię. Kto raz tam był, zawsze będzie chciał wrócić. Momentami, kiedy mam doła, czy jest mi po prostu źle, chciałabym tam pójść, zamknąć się z królikami i po prostu być. Strasznie mi tego brakuje 🙁 W takich momentach zamykam się z moimi brzdącami, które są dla mnie namiastką Azylu 🙂 Dwójka z trzech moich uszaków pochodzi właśnie z Azylu 🙂

Tigga

Poznałyśmy się w nietypowych okolicznościach.. Wracając do domu z wystawy kotów, gapiłam się bezmyślnie przez szybę. W pewnym momencie zobaczyłam USZY. Z lekkim niedowierzaniem, powiedziałam mężowi, że chyba widziałam uszy w trawie. On bez zastanowienia zawrócił i w ten oto sposób czarne uszy znalazły się w naszym samochodzie (nie, wcale nie było łatwo ją złapać :-P). Mój mąż nigdy nie był przekonany do królików. Uważał, że królik to „taki ktoś, kto siedzi w klatce i je, bez kontaktu z człowiekiem”. Już pierwszego wieczora przekonał się, że się myli. Tiggunia pokazała mu, że ma gdzieś, co on o tym sądzi, ale łóżko należy do niej i nie zamierza z niego zrezygnować. Następnego dnia rano, Kuba stwierdził, że królik zostaje 🙂

Dziś mija 1 rok 10 msc i 10 dni od kiedy Tiggunia jest z nami. Pokazała nam już co potrafi 😉 To nasza mała złośnica. Dama, którą można pogłaskać tylko wtedy, kiedy to ONA ma na to ochotę. Jest niesamowicie inteligentna. Ona wiedzie prym w związku z Voxiem… To ona potrafi otworzyć zamknięty kojec i ona jest „mózgiem” w tej relacji 😛 Ona jest przede wszystkim naszą jedyną dziewczynką wśród królików 🙂

Tigga

Vox

To królik, co do którego śmiało mogę używać określenia „maślak” 🙂 Czując rękę człowieka na łebku momentalnie rozpłaszcza się i domaga głaskania. Kiedy pojechaliśmy po niego do Szczecina, już w drodze powrotnej zdobył moje serce. Wyszedł z transportera, ułożył mi się na ramieniu i podkładał główkę do głaskania.. Coś, co mogę z całą śmiałością powiedzieć o Voxiu, to fakt, że kocha on Tiggę prawdziwą miłością króliczą 🙂 Kiedy ta była chora (paraliż mięśni twarzoczaszki to nieprawidłowo podanym szczepieniu), to on wylizywał jej oczka, którymi nie była w stanie mrugać. Kiedy szedł pod kanapę podchodził do mnie pukając w nogę, jakby chciał powiedzieć „hej, zmiana, idę odpocząć, teraz Ty się nią zajmij” 😉

Voxiu jest z nami od półtora roku 🙂

Vox

Boniek

Boniek pojawił się u nas jako królik w Domu Tymczasowym. Szybko wiedziałam, że zostanie z nami na zawsze. Adoptowaliśmy go po śmierci naszej Lorci, po której pustka w jej pokoju była nie do zniesienia. Był to królik strachliwy i nieufny, a do tego niestety bardzo charakterny 😛 Do dziś ze śmiechem wspominamy „ujarzmianie” Bońka, kiedy to staraliśmy się mu pokazać, że ręka człowieka nie oznacza bólu.. Co niestety wiąże się ze sporą ilością blizn na naszych rękach 🙂  Dziś Boniek budzi nas rano wsuwając się pod kołdrę między nami i domagając się głaskania 🙂 Jest z nami 7 msc i 21 dni 😛

Boniek

Przez nasz dom przewijało się kilka królików i zajęcy, które potrzebowały pomocy, lub które oczekiwały na transport do Torunia lub do DS. Do dziś dostaję telefony od osób potrzebujących pomocy z królikiem w Poznaniu i jest to dla mnie małą namiastką Azylu. Moja codzienność 🙂

12 komentarzy

  • Odpowiedź Eliz 11 września 2013 at 20:45

    „jakieś szczęśliwe zrządzenie losu na mojej drodze postawiło dziewczyny: Olę, Magdę i Kasię.”
    ja nazywam szczęśliwym zrządzeniem losu to, że poznałam Ciebie 😉 Że całkiem przypadkiem, napisałaś na FB myśląc, że jestem kimś innym. I to dzięki temu, oprócz tego, że tak wiele się od Ciebie nauczyłam w opiece nad królikiem, że mogę napisać jak mam z Julianem problem, bo doradzisz, to dzięki Tobie poznałam Azyl. Miejsce magiczne! Nie było mi dane, odwiedzić Azyl osobiście, choć mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda. Ale czuję się sercem z Wami związana. Czytam, obserwuję, przeżywam. 😉
    I dziękuję Wam, bo odkąd Marta wtedy napisała, a potem pokazała Azyl, czuję, że moje życie się zmieniło. Na lepsze. Choć Was nie znam osobiście, Jesteście wszystkie wspaniałe! :*

    • Odpowiedź Eliz 11 września 2013 at 20:47

      I jestem zakochana w Twoich królach! ;D

  • Odpowiedź emilkaa 11 września 2013 at 11:33

    Marta, podzielam Twoje zdanie dot. Azylu – byłam tam tylko raz, na dodatek na krótko (podczas 2. Dnia Otwartego), ale już zdążyłam poczuć magię tego miejsca. Jest tam coś takiego, co sprawia, że chce się tam wrócić. A gdy po prostu nie mogę tam wrócić robię dokładnie tak samo jak Ty – zamykam się z moimi Uszami i po prostu siedzimy/leżymy/bawimy się/patrzymy się na siebie.
    Szkoda, że nie mamy takiego miejsca w Poznaniu.. 😉

  • Odpowiedź Solvieg 10 września 2013 at 19:20

    Voxiu karmą dla węża ! To co to był za wąż – anakonda ?! 😉

    • Odpowiedź Ola 10 września 2013 at 19:38

      Do dzisiaj pamiętam, kiedy odbierałam Voxa i Foxa. Było to dość przerażające, ale na szczęście był ze mną mój M., który udawał terrarystę…i opowiedział terraryście historię o tym, jak to wąż głodził się, żeby zjeść swojego właściciela…(mina terrarysty była bezcenna, M. przesadził :P), a ja miałam różowy transporter (bo innego nie miałam pod ręką :P) i czułam się dziwnie 😀 To było coś 😛
      Wąż przez dobę grał z królikami w statki (cytat :]), a kiedy gra mu się znudziła, króliki zostały wystawione na forum terrarystycznym :]

    • Odpowiedź Katarzyna 11 września 2013 at 21:39

      Zanim Vox trafił pod opiekuńcze skrzydła Marty, była z niego niezła bestia. Do tej pory nie wybaczyłam mu próby odgryzienia mi palca 😛

      • Odpowiedź Ola 11 września 2013 at 21:45

        Hmm, byłaś obecna podczas kastracji Foxa i Voxa, prawda? 😛 Czy mnie pamięć myli? 😛

        • Odpowiedź Katarzyna 11 września 2013 at 22:11

          Byłam! Przy mnie męskości ich pozbawiono 😛

  • Odpowiedź Katarzyna 10 września 2013 at 09:26

    „Taki ktoś, kto siedzi w klatce i je, bez kontaktu z człowiekiem” – lubię to!
    A mój mąż zerknął na wpis i pyta: Co tam robi Jagoda? Ja: To nie Jagoda, to Tigga, przecież Jagoda jest malutka!

    • Odpowiedź Marta 10 września 2013 at 09:39

      Jagoda to wersja kieszonkowa 😛 Hehehe..

  • Odpowiedź Ola 10 września 2013 at 08:40

    Szczęśliwe zrządzenie losu na naszej drodze postawiło Ciebie :* i dzięki Tobie Azyl miał szansę pomóc wielu królikom z Poznania…bardzo często królikom w tragicznym stanie :*

    • Odpowiedź Marta 10 września 2013 at 09:39

      Oj tak.. kiedyś z doktorem nawet rozmawialiśmy o najgorszych przypadkach.. Wymienił Fly, Pachino, pamiętał też Perri, Tufiego i Amigo 😛 Jak się dowiedział, że wszystkie one są ode mnie, to zrobił minę typu „skąd Ty je znajdujesz?” 😛

    Skomentuj Eliz Anuluj

    *