Nie wszystko dzisiaj odbyło się zgodnie z planem, ale nie mówię tego z żalem. Tak po prostu bywa i już się do tego przyzwyczaiłam.
Adopcyjny Zidane postanowił się rozchorować, ale bez problemu udało się zorganizować kolejny transport, dzięki niespodziewanej wizycie Anety i Krystiana.
Wieczór wypełniły sesje telefoniczne. Króliki nie chorują według planu, ponieważ w zasadzie nie powinny chorować 😉 Adopcje codziennie przynoszą nowe kwestie do rozwiązania. Czasami jest problematycznie, ale jak się okazało kilkuletnie doświadczenie adopcyjne jest kapitałem. To miłe uczucie.
Przede mną dwa dni wolnego i byłoby idealnie, gdyby nie wizja 15 lipca. Określenie „wolne” dotyczy wyłącznie kancelarii i Sądu. Dawno temu zapomniałam jak to jest mieć dzień wolny od obowiązków, jak to jest obudzić się rano w środku tygodnia, zjeść spokojnie śniadanie, nadrobić wszelkie domowe zaległości, ale nie piszę o tym z wyrzutem. Tak po prostu jest. Uzależniłam się. Wolne oznacza wizytę w Azylu od wczesnych godzin porannych i dzień pełen wrażeń, chociaż może jutro…może jutro trochę przesunę wczesną godzinę poranną na południową?
Moja przestrzeń. Gofry z wiśniami, truskawkami i jagodami. Dużo słów. Trochę przekomarzania. To dużo. Bardzo dużo. Tylko teraz dnia pojawiła się rysa na szkle…
Początek wakacji zaplanowaliśmy na popołudnie 15 lipca :* Muszę tylko mocno popracować nad tym, żeby się wyłączyć. Zostawić Azyl na kilka dni i odpocząć. Króliki w tym okresie będą mogły odpocząć od paparazzi.
Więcej, dużo więcej:
https://plus.google.com/photos/108117269777892861605/albums/5896446770691644753
1 Komentarz
Piękne drzewa…